Do przodu do przodu do przodu
Ostatnio zauważyłam u siebie znaczne
pogorszenie nastroju. W kilku słowach: Samokrytyka na każdym kroku
i lawina krepujących niekoniecznie ulubionych wspomnień. Nie podoba
mi się w sobie wiele rzeczy i mam uczucie bezsilności gdy próbuję
dokonać jakiś zmian. Wciąż powtarzam te same schematy jakbym była
więźniem we własnym domu.
Po głowie chodzi mi szczególnie
wspomnienie pracy wakacyjnej, z której zrezygnowałam w połowie
sezonu. Nie daje mi żyć, że nie mam dobrego planu na siebie, czuję
że nie rozwijam się i tracę lata studiów. Podejmuję w życiu
dość drastyczne decyzje np. rezygnacja ze studiów pod koniec
pierwszego roku, rozpoczęcie wszystkiego od nowa na innym kierunku.
Rezygnacja z pracy w środku sezonu, rezygnacja ze związku który
mógłby przerodzić się w coś więcej.. Mam wrażenie, jakby
wszelkie decyzje nie były krokiem na przód lecz krokiem w tył,
zawsze decyzją była rezygnacja z czegoś, ucieczka i nie było
płynnego przejścia do rozpoczęcia nowego etapu. Zapominam o
argumentach które mną wtedy kierowały, tracę wiarę w siebie i
tym samym grunt pod nogami. We wszystkim widzę tylko negatywną
stronę medalu. Nie potrafię wbić do tej pustej głowy, że ten
strach i niepewność siebie jest iluzją. Niby wiem czego chcę,
chcę być dobrym przyjacielem, chcę być otwarta na ludzi, chcę
wierzyć w swoje sukcesy i w innych ludzi, chcę być mądra i żyć
zgodnie ze sobą. Chcę być silna. Jednak to czego pragnę jest
zawsze zbyt oddalonym ode mnie obiektem, droga wydaje się długa
kręta, a ja nie posiadam mapy. Gubię się za każdym razem, aż w
końcu zapominam do czego dążę.
Mam wielką potrzebę zrobienia czegoś
porządnie od początku do końca, uzyskać konkretne widoczne efekty
i poczuć z tego satysfakcje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz