sobota, 28 stycznia 2012

w przerwie


Cały dzień obijam się niemiłosiernie. Obejrzałam prawie wszystkie sezony Scrubs. Wyleczyłam kaca, uratowałam spalony garnek, myślałam nad swoim życiem.. porażką. W końcu o godzinie 19 stwierdziłam, że czas liznąć wiedzy. Jest już dawno po 21, jeszcze nie skosztowałam ani grama tej przyjemności jaka jest nauka historii Administracji.

Chcę rzucić studia. Ale okazuje się, że wcale nie jest to łatwa decyzja. Rozmawialam o tym chyba już ze wszystkimi. Rodziną, Osobami z którymi mam kontakt tylko online, osobami z baru których nie znam, i nigdy nie poznam…. Wspolokatorkami. Pozostaje mi udaać się do księdza.
Doradzają zostać. Skończyć chociaż ten rok żeby nie zaprzepaścić tych miesięcy które spędziłam w Toruniu, i pieniędzy które topią się w zastraszającym tempie.
Postanowiłam zostać. Żeby zostać musze zaliczyć sesje która już się niestety zaczęła. Przede wszystko zaliczyć przedmioty z Administracji.
Nie można podjąć „dobrze” decyzji. Nie wiesz czy decyzja która wydawała się najwłaściwsza wpłynie pozytywnie na przyszłe życie. Wszystko jest niepewne. Może okazać się, że za długo wstrzymuje się z podejmowaniem jakichkolwiek kroków. Z obawy przed tym, że coś może się nie powieść. I takim sposobem moje życie, rzeczywistość jest tak szara… przewidywalna. Szablonowa, przeciętna. Nudna. Jednym słowem. Brak w niej gwałtownych zmian, spontaniczności. Brakuje mi tego jak cholera. Czuje się jak warzywo… czas coś zmienić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz