Wracając do domu tą samą drogą co zawsze, mijając te same drzewa co zwykle, w jednej chwili osłupiałam, zdziwiłam się niesamowicie. Mianowicie :D Zauważyłam w końcu co mijam. czego nie zauważałam nigdy wcześniej, chociaż przechodzę średnio dwa razy ta drogą, przez wiele lat.... .
Stanęłam w miejscu by rozejrzeć się dokładniej. Pomyślałam, może to sen? Barwy, intensywność kolorów zieleni żółci bieli, powietrze nasycone jakimś pięknym zapachem. Coś tam kwitło. Nie wiem co to było.Otoczenie oddziaływało na moje wszystkie zmysły. Ciepły wiatr, może to rpzesada, ale wręcz głaskał skórę. ha ha. To było dosłownie jak Lucid Dream. Wszystko jakoś ze sobą współgrało. Było nieziemskie.
Najdziwniejsze jest to, że pierwszy raz zdarzyło mi się mieć tak silne uczucie piękna w sobie, widząc miejsce do którego przywykłam. Które stało się jakaś szarą codziennością. Do dziś.
W końcu przechodząc tamtędy nie myślałam o tym co za chwilę muszę zrobić, co mnie spotkało itp itd. Introwertyzm ustał na moment :D. W sumie wystarczyło tylko otworzyć oczy tak jak otwiera się oczy codziennie rano.
http://www.youtube.com/watch?v=Vu_GyfW_AhI&feature=related
zrobiło się wyraźniej :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz