poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Grunt pod szczęśliwe życie

Ostatnio zadałam sobie pytanie, czy moja szklanka wypełniona cieczą ( :D ) jest do połowy pełna, czy do połowy pusta. Szklanka mleka jest do połowy pełna - nie lubię mleka, szklanka soku pomarańczowego - do połowy pusta! :(( uwielbiam sok. Złe rzeczy wyolbrzymiam, dobrych zawsze za mało.
 Powinno być odwrotnie.

Czy patrzenie na świat przez pryzmat złych rzeczy. Wytykanie swoich błędów, przywoływanie w pamięci porażek jest motywujące, czy destrukcyjne? Czy uczucie wciąż przemijającej, uciekającej szczęśliwości jest motywujące czy destrukcyjne?



Ostatnimi czasy zaczęłam patrzeć na siebie bardzo krytycznie. Nie wiem w sumie skąd to się wzięło,  alergia która dokucza mi bólami głowy i katarem?, a może nadchodząca matura której wyniki będą decydować o mojej przyszłości? Tak czy siak, chodzę wiecznie wkurzona, tykająca bomba, która za sekundę może wybuchnąć. Jest to męczące, zdaję sobie sprawę, że na własne życzenie psuję pozytyw każdego dnia. Jednak krytycyzm wobec wszystkiego i siebie staje się coraz silniejszy. Z dnia na dzień.rośnie  jak nowotwór złośliwy. Zauważyłam, że momentalnie całe życie stało się jakieś niepełnowartościowe. Nic się nie udaje, nic nie cieszy. Codzienne czynności wykonuję jak maszyna, wg  wcześniej ustalonego programu. Czuję  upadek na dno swojej egzystencji. Jest coraz gorzej niż coraz lepiej. Przyszłość na którą patrze z miejsca pełnego deszczowych, burzowych chmur staje się wręcz tragiczna! Nie chce się w ogole robić kroku na przód. Po co! skoro zaraz strzeli piorun czy też jestem za słaba, jestem ofiarą/

 To nie jest już motywujące, leżę i kwiczę nic nie chce mi się robić.

Co jeśli uwierzę, że los przyniesie same pozytywy. Wszystko ułoży się tak jak ma się ułożyć - dobrze dla mnie i mojego rozwoju. Czuwa nade mną coś, może Bóg, może jakiś Anioł Stróż, może jakaś Opatrzność...
Każde wyzwanie, każda potencjalna przeszkoda jest czynnikiem dzięki któremu staję się coraz silniejsza i bardziej spełniona. Życie to zabawa! ha! Nie lepiej spojrzeć na życie jak na zabawę ? Dlaczego niby mam się smucić rozpamiętywać i z grozą patrzeć w przyszłość? W końcu życie to wielki ocean możliwości gdzie można tworzyć co tylko się chce, zgodnie z własnym sercem i intuicją.  Czy chcę pływać na tym oceanie łódką czy też iść na dno zależy tylko ode mnie. Ja tworze swoje życie. bleble
Od samego pisania tych zdań robi mi się lżej :D Najlepszą Afirmacją jaką mogę podarować z okazji Święta Zmartwychwstania jest

"Życie troszczy się o mnie, każde doświadczenie niesie za sobą pozytywną zmianę "

pozdrawiam.

1 komentarz:

  1. W szklance jest tyle ile jest ;). Zawsze albo za dużo, albo za mało ;). Może lepiej, gdy stwierdzimy, że po prostu jest, i tyle :D.

    Być może wszystko jest takie, bo zbliża się jeden z tych "decydujących" momentów w życiu. Przychodzą, mają miejsce, mijają, potem zostaje tylko to, co w danym momencie człowiek postanowił, i co zrobił. Gdy pojawia się ta myśl, niech pozostanie właśnie taka, krótka... . Można się sprzeczać, czy nasza przyszłość jest określona czy nie, jaki mamy na nią wpływ. Na przeszłość wpływu nie mamy, może co najwyżej na to jak będziemy oceniać to, co już miało miejsce. Nie w tym rzecz. Lepiej oczyścić umysł, i po prostu żyć... dokonując wyborów, zgodnych z naszymi poglądami, uczuciami, przeczuciami... i dawać z siebie wszystko. A potem... będzie już tylko przeszłość, i wracanie do tego będzie zbędne... bo oto znowu, kolejne wyzwania... .

    Mogę się mylić, ale najlepsze co można zrobić, to zatrzymać się na chwilę wtedy, gdy to rozchwianie ma miejsce. Uświadomić sobie coś... zatrzymać ten stan, i przemienić w coś dobrego. Nie trwać biernie w tym co jest, mimo świadomości sytuacji. Wykorzystać tą świadomość :). Próbować, aż się uda. Aż stanie się czymś naturalnym... naturalne rozładowanie emocji... .

    Krytycyzm... dlaczego? Dlaczego tak bardzo chcesz się skrytykować? Z resztą... to zawsze jest dobre pytanie... dlaczego? Kto wie, co możemy w sobie zmienić, a co już z nami pozostanie do samego końca? ;) Jak to z tym jest? Jak by nie było… trzeba nad sobą pracować… a czasami trzeba odpocząć… ;). Wszyscy się z czymś zmagamy… . I jeszcze nie raz to wszystko będzie wracać :).
    Ale co ja tam wiem :D
    Cheer up, and have a nice day!

    OdpowiedzUsuń